Każda miłość ma swój własny, unikalny rytm. Ta konkretna jest w rytmie dźwięków Coldplay, a więc trochę rocka, a trochę romantycznej ballady. I bardzo dużo kolorów. No bo jak może być inaczej, skoro połączyła Was siatkówka, ale poza tym miłość do niezwykłego życia?
Jak zorganizować wesele tematyczne?
W ślubnych poradnikach bardzo często przeczytać można, że w tym dniu warto być sobą i warto podkreślać swoje pasje. Ale co zrobić, kiedy pasji macie tak wiele, że nie sposób wybrać tylko jednej? Wtedy bierzesz wszystko po trochu i układasz z tego własny utwór.
Do ślubu jedziesz więc czerwonym dużym fiatem, za którym ciągną się, gruchocząc głośno, metalowe puszki. Przed domem wieszasz nad bramą siatkę i piłki do siatkówki. Ślub bierzesz w najmniejszym kościele, tak małym, że idąc do ołtarza, niemal dotykasz ramionami gości stojących w ławkach. Ale za to jesteś dosłownie otulony najbliższymi ludźmi, jest bardzo kameralnie i intymnie. Z kościoła wychodzisz pod tunelem odbijanych piłek (przez kolegów z drużyny). Pierwszy taniec tańczysz do utworu Coldplay. Na sali za Waszym stołem wiszą koronkowe serwety robione przez babcię. W papeterii, dekoracji sali, kwiatach i detalach (nawet na samochodzie) rozgrywa się prawdziwy kolorowy festiwal. Nawet druhny noszą dumnie barwne spódnice!
Ale to wszystko nic, bo ta cudownie barwna sceneria jest tylko tłem dla prawdziwego spektaklu miłości, bliskości, wartości. Dla godzin szaleństwa na parkiecie, rodzinnych wzruszeń, wybuchu energii. Długich podziękowań wszystkim ważnym osobom, w trakcie których sami musieliśmy chować wilgotne oczy za aparatami. Szpagatów na parkiecie. Podskoków i obrotów. Głośnych śpiewów, toastów, tanecznych kroków. Od takiej dawki energii może zakręcić się w głowie. I trochę tak było. Po skończonej pracy, wyszliśmy stamtąd totalnie oszołomieni, nie wiedząc do końca, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę, czy może był to tylko kolorowy sen.
Taka to była niedziela, pod „niebem pełnym gwiazd”. Trochę rocka, trochę ballady. Prawdziwa fiesta miłości.